Pewnie poznaliście mnie na tyle, żeby wiedzieć, że nie ma u mnie rzeczy, których nie da się wykorzystać. Nie lubię wyrzucać jedzenia, dlatego zawsze staram się przemycać do moich potraw zapomniane "resztki" znalezione w lodówce.
Od kilku dni, codziennie, za każdym razem kiedy wchodziłam do kuchni - patrzyło na mnie jedno jedyne, samotne jabłko... Przyznam, że nie miałam ochoty na konsumpcję tego jabłka sauté, dlatego postanowiłam dodać je do naleśników. I tak powstały placuszki z tartym jabłkiem:
Puszyste, delikatne i przecudnie wilgotne ciasto - moje zapomniane jabłko dało popis! Brawa :)
W przeciwieństwie do osamotnionego jabłka, placuszki sauté smakowały wybornie, jednak nie byłabym sobą, gdybym nie dodała kropli złotego syropu. Mmmm...
Można uratować jabłko skazane na samotność i zapomnienie? Można!
A jak pięknie potrafi się odwdzięczyć! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Niezmiernie miło mi czytać i odpowiadać na Wasze komentarze, dlatego jeśli komentujesz jako "Anonimowy" proszę, zostaw swoje imię lub inicjały. Dziękuję!