Wracam do domu głodna jak wilk, w lodówce czeka na mnie schabowy, którego zupełnie nie chciało mi się przygotowywać. Nie mam siły i ochoty ubijać mięsa, rozgniatać, maczać w jajku, bułce tartej, smażyć... Za to bardzo chcę zjeść miękkiego i aromatycznego kotleta. Wkładam więc mięso do miseczki, dokładam dwie łyżeczki musztardy, łyżeczkę soku z cytryny, łyżeczkę płynnego miodu, pieprz, i... kapkę wódki. Mieszam, dziubię i rozbijam mięso widelcem, mieszam, zostawiam i idę cieszyć się kolejnym odcinkiem serialu "The Killing". Kiedy widzę napisy końcowe, wracam do kuchni (a brzuch coraz głośniej burczy) i wrzucam kotlety na rozgrzaną patelnię. W międzyczasie, nowym nożem, kroję ziemniaki na plasterki i wrzucam do rondla na głęboki olej. Kiedy mięso i ziemniaki się smażą, szykuję sałatę. A jak wszystko jest już gotowe, wygląda tak:
Taki schaboszczak naprawdę ładnie komponuje się z sałatą i smażonymi ziemniaczkami. Nie tylko wizualnie ;)
A nowy nóż jest bardzo ostry...
... dzięki czemu wspaniale się nim kroi wszystko co tylko podejdzie pod jego ostrze :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Niezmiernie miło mi czytać i odpowiadać na Wasze komentarze, dlatego jeśli komentujesz jako "Anonimowy" proszę, zostaw swoje imię lub inicjały. Dziękuję!