W którymś z poprzednich postów wspominałam o moim Czarnym Notesie z przepisami. Kupiłam go w Danii, zupełnie nie wiem czemu - notes jak notes, w Polsce też do dostania. Chyba po prostu urzekł mnie swoją prostotą i tyle! Długo leżał, bo nie wiedziałam do czego go wykorzystać.
Pewnego dnia, mój Dziadek Waldek przyniósł mi gazetkę z przepisami. Był to cotygodniowy dodatek do gazety, którą czytał. Jak możecie się domyślić, dość szybko zostałam "zawalona" stertą przepisów, które dzielnie studiowałam. Niektóre z nich wydały mi się tak interesujące, że warte zapamiętania, czyli wycięcia z gazety i schowania do... Czarnego Notesu! Tak właśnie narodził się pomysł mojej kuchennej biblii, do której wklejam lub wpisuję wszystko to, co mnie kulinarnie zainteresuje.
Dla ułatwienia, zeszyt podzieliłam na kilka działów, m.in.: słodkości, dania wegetariańskie, grill, dania rybne, napoje. To naprawdę ułatwia mi szybkie znalezienie dania, kiedy usłyszę pytanie "co na obiad?" ;)
Wszędzie znajduję mnóstwo propozycji i pomysłów na gotowanie, wszystko skrzętnie notuję, i mimo iż notes wydaje się dość duży, boję się, że pewnego dnia nie znajdę w nim wolnego miejsca.
Czy Wy macie jakiś sposób by zebrać inspiracje, które otaczają Was każdego dnia?
PS Kakaowe wycinanki pochodzą ze strony Rynn. Polecam stronę i ciasteczka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Niezmiernie miło mi czytać i odpowiadać na Wasze komentarze, dlatego jeśli komentujesz jako "Anonimowy" proszę, zostaw swoje imię lub inicjały. Dziękuję!